Wyjka została przez nas adoptowana na początku stycznia, kiedy dowiedzieliśmy się z eM'em że w okolicach Bożego Narodzenia pod Urząd Miasta został podrzucony karton z 7/8 kociakami w środku.
Wtedy oczywiście była maleńka, zakatarzona, i wiecznie spała. Teraz bryka, skacze i rozpędza się do nadświetlnej...sępi jedzenie gdzie tylko może ( gdzie znajdzie Jelenia który jej da ;) ) i oczywiśćie wszystkim jest się w stanie bawić, niezależnie czy to "coś" ma na to ochotę, np. palce u stóp eM'a lub moje około 3 nad ranem. ;)
Zapewne jeszcze nie raz się pojawi, ponieważ mimo wszelkich jej wad, uwielbiam ją niesamowicie i jest małym puchatym chodzącym, mruczącym szczęściem. :)
koty są świetne;) może kiedyś też będę miała swojego
OdpowiedzUsuńA jaki z nimi ubaw! :)
Usuń